sobota, 31 października 2015

Od Livii C.D. Rastan'a

-Co tu robisz?- rozległ się ostrzegający głos za mną. Podskoczyłam i stanęłam gotowa do ataku tuż przed pyskiem jakiegoś wilka. Kolejny raz w ciągu kilku sekund odskoczyłam najdalej jak się dało, po czym zmierzyłam basiora spojrzeniem.
-Nie twój interes - rzuciłam sucho, a następnie odwróciłam się z uniesionym łbem z zamiarem odejścia. Wewnątrz jednak gotowałam się ze wstydu. Jak można dać się zaskoczyć przez obiekt swoich obserwacji?
-Myślę, że jednak mój - odparł spokojnie - W końcu to ja byłem śledzony, prawda?
Zatrzymałam się gwałtownie. O kurczaki... Zauważył, że go obserwowałam. Świetny ze mnie szpieg, nie ma co. Popatrzyłam na niego, wciąż stojąc tyłem. Na jego pysku czaił się cień triumfującego uśmieszku. Machnęłam dumnie ogonem, po czym obróciłam się w całości.
-Może i prawda - powiedziałam wyzywająco - Ale może miałam swoje powody - dodałam.
-A jakie, jeśli można wiedzieć? - rzucił mi chłodne spojrzenie.
-Co robisz na terenach watahy Valley of the Sun and Moon? - odpowiedziałam pytaniem, unosząc łeb i rzucając mu podejrzliwe spojrzenie. Niech to kupi, niech to kupi...
-Hmm, tak się składa, że mieszkam? - jego sarkastyczna odpowiedź wprawiła mnie w niemałe zdziwienie. Musiał być tym nowym, o którym mówił mi Cloud. Jak on miał? Randar? Widząc moją minę, basior wyszczerzył zęby, a z jego gardła dobiegło ciche parsknięcie.
-Rastan, Strateg - podczas wypowiedzi wilka zdążyłam podnieść moją szczękę z ziemi i przeanalizować ponownie to, jak się zbłaźniłam. Wyprostowałam się dumnie.
-Livia, Wyrocznia - przedstawiłam się, przerzucając na trochę milszy ton. Zapadła chwilowa cisza, którą niespodziewanie rozdarł odległy grzmot. Mimo, iż huk dobiegał z daleka, duże krople deszczu zaczęły moczyć nasze futra. Znowu pada?! Zdecydowanie nie lubię jesieni! Rozejrzałam się bezradnie na boki, ostatni raz próbując wypatrzeć jakiś charakterystyczny punkt. Niestety, wszystkie drzewa wyglądały tak samo...
-Wiesz, jak stąd trafić do Opuszczonego Miasta? To najbliżej - powiedziałam w końcu, a Rastan skinął łbem - Świetnie, chodźmy więc.

> Rastan <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz