sobota, 10 października 2015

Od Rastan`a- CD. Sode No Shirayuki

Przysiadłem na drugim końcu wejścia do jaskini. Podobnie jak wadera zacząłem wpatrywać się w spadające krople deszczu, ubijające ziemię, która była już w nadmiarze przesiąknięta wodą. W błocie były widoczne jeszcze nasze ślady, które wypełniły się wodą. W końcu postanowiłem się odezwać, czując, że biała wilczyca raczej nie zamierza się odezwać ani słowem.
-Nie jestem głupi. Wiem, że masz mi coś do powiedzenia- odparłem spokojnym głosem, nie odwracając wzroku tylko nadal wbijając go w ziemię.
-Nie- zaprzeczyła stanowczo. Zabrzmiało to wręcz jak groźba.
Nagle zagrzmiało, a piorun wdali przeciął ciemny nieboskłon. Lighta chyba się wkurzyła. Wciągnąłem łapczywie wilgotne powietrze do płuc.
-Jest tu wataha...- usłyszałem głos wadery.
Nie odpowiedziałem, lecz tym razem skierowałem spojrzenie na wilczycę. Nie musiałem długo główkować by domyślić się o co chodzi. Wtem poczułem lekkie poruszenie ziemi, tak jakby wstrząs. Moje spojrzenie skierowało się z powrotem na zmoknięty piach. Czyżby się osuwała?
-Uważaj!- krzyknąłem w samą porę odpychając wilczyce w tył i sam próbując opanować osuwanie się ziemi.
-Często tu tak macie podczas takiej pogody?- zapytałem nie kryjąc ironii.

Sode?
Wybacz, że tak długo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz