-Nic mi nie jest - stwierdziłam.
Podskoczyłam, słysząc nagły huk tuż obok siebie, przy okazji obijając sobie boleśnie łeb o nisko zawieszony sufit. Z niedowierzaniem popatrzyłam na długą deskę, fragment podłogi, który opierał się o brzeg dziury przy wilku. Basior jak gdyby nigdy nic zszedł po niej na "mój" poziom.
-To dobrze - powiedział jakoś tak bez większych emocji.
Zaczął przyglądać się ścianom, w większości tonącym w półmroku. Po chwili dosłownego zawieszenia, kiedy to kontemplowałam sens jego zachowania, bez zbędnych słów zaczęłam wdrapywać się po tej felernej desce. Mniej więcej w połowie mojej drogi ku wolności Rastan wreszcie raczył zwrócić na mnie uwagę.
-Gdzie idziesz? - zawołał.
Obróciłam łeb w jego kierunku.
-Mam zamiar wrócić do watahy - odpowiedziałam z lekką kpiną. To chyba było oczywiste.
Basior, zamiast podążyć za mną, nadal stał w tym samym miejscu z utkwionym we mnie spojrzeniem. Uniosłam brew.
-Nie chciałabyś sprawdzić dokąd prowadzi ten tunel? - uniósł lekko kąciki pyska.
-Jakim tunelu?
-Tym - wilk wykonał szybki ruch łbem w stronę ściany po prawej, jednak z mojego punktu widzenia mogłam dostrzec jedynie ciemność. Wrodzona ciekawość wygrała, z cichym westchnieniem zeszłam z powrotem na dół, po czym stanęłam obok Rastana. Rzeczywiście, w półmroku naprzeciwko dało się wyróżnić jeszcze czarniejszy prostokąt. Jak to brzmi. Spojrzałam na basiora, który zdawał się obserwować moją reakcję, a teraz tylko machnął łbem w kierunku otworu. Dosyć niepewnie ruszyłam w ciemność, ale zatrzymałam się już po paru krokach. Wciągnęłam głęboko powietrze, a do moich nozdrzy dotarł zapach kurzu i... otworzyłam szeroko oczy.
-Obcy - rzuciłam w przestrzeń.
Rastan również zaniepokojony zaczął wąchać otoczenia, po chwili jednak ledwo słyszalnie odetchnął. Prawdopodobnie gdybym w tamtej chwili nie nasłuchiwała, w ogóle bym tego nie zarejestrowała.
-To stary trop - powiedział spokojnie - Ledwo wyczuwalny.
Po kilku sekundach namysłu oraz upewnieniu się w praktyce, przyznałam mu rację. A już nawet zaczynałam się ekscytować możliwością zwerbowania kogoś do watahy.
-Widocznie tunel już wcześniej był używany przez wilki - dodałam - I to widocznie nie raz, skoro zapach jeszcze się utrzymuje, chociaż faktycznie jest słaby. Mimo to nie ma żadnych śladów.
Kamienną podłogę korytarza pokrywała gruba warstwa kurzu, zmącona tylko przez odciski łap, które sami na niej zostawiliśmy. Basior skinął łbem.
-Nie mamy jak dalej iść - dopowiedział - Nic nie widać, musielibyśmy znaleźć coś, co świeci.
Zawiesiłam wzrok na czarnej pustce przed nami.
-Jesteśmy w ludzkim miasteczku. Opuszczonym, ale wciąż ludzkim. Na pewno coś znajdziemy - powiedziałam z przekonaniem.
Rastan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz