(Od Cloud`a)
Na moim pysku znów zawitał uśmiech, gdy tylko usłyszałem imię śnieżnobiałej wadery. Livia natomiast odwróciła się tyłem, udając że nie usłyszała nic. Druga natomiast spuściła głowę podchodząc bliżej. Pf! Wadery... ich się nie da zrozumieć. Również odwróciłem się i ruszyłem w stronę miejsca gdzie pasło się zawsze dużo przyzwoitych saren. Nie byłem na tyle głodny by zależało mi na upolowaniu czegoś konkretnego, lecz zabalować zawsze mogłem. Wodospad Tierry wydawał się idealnym miejscem na to. A dzieliło nas od niego zaledwie kilka porządnych kroków.
-Jak skrzydło?- usłyszałem za sobą.
Czyżby Sode sama z siebie wydała chociażby jedno słowo?
-Jest ok, dzięki- odwróciłem na chwile wzrok ku niej- Szczerze nie spodziewałem się kogoś w Górach West`a.
-Zwykły przypadek i tyle- tym razem wtrąciła się do rozmowy Livia.
-Nasze spotkanie to także przypadek?- zadała pytanie retoryczne druga wadera, rzucając obojętne spojrzenie.
-Tak, byłaś potrzebna tylko do pomocy- odgryzła się.
-Hej, panny! Stop, już dosyć- zatrzymałem się, patrząc na obydwie.
Mierzyły się wzrokiem tak obojętnym jak dwie siostry podczas wielkiej wojny. Znów wyczułem napięcie między nimi teraz już bardziej wyraźne i wyczuwalne. Nie wiem co między nimi zaszło, ale raczej coś musiało stać na rzeczy.
Chciałem jeszcze coś dodać, lecz w tym samym momencie zobaczyłem dorodnego kozła niedaleko.
-Tam... biorę go na siebie- wyszczerzyłem swoje zęby w uśmiechu i przystąpiłem do polowania, zostawiając lekko zdezorientowane wadery same.
***
(Od Livii)
(Od Livii)
Patrzyłam zdezorientowana na oddalającego się Cloud'a. Jeleń, na którego miał chrapkę był niedaleko, także szybko znalazł się w zasięgu jego skoku. Z zaciekawieniem przyglądałam się jego działaniom, umyślnie się nie odzywając. Nie miałam ochoty na nawiązywanie rozmowy. Zresztą i tak pewnie nie znalazłybyśmy z Sode No Shirayuki wspólnych tematów. Kiedy zobaczyłam, że basior napiął mięśnie, szybko podkradłam się do kępy zarośli kawałek dalej. Nie było możliwości, żeby uciekając, zwierzę nie przebiegło obok - po prostu nie pozwalało na to ukształtowanie terenu, co niezwykle sprzyjało łowom. Usłyszałam szelest i mimowolnie drgnęłam przestraszona, słysząc oddech wadery obok. Nie mogłam się powstrzymać przed posłaniem jej poirytowanego spojrzenia.
-Weź nie strasz - szepnęłam, po czym odwróciłam łeb z powrotem w stronę alfy oraz zwierzyny. W samą porę żeby zobaczyć, że zgodnie z moimi przewidywaniami rogacz ucieka w naszym kierunku. Przyjęłam pozycję i skoczyłam równocześnie z Sode, a siła, z jaką wpadłyśmy na zdobycz powaliła samca na bok. Jako że druga wilczyca znajdowała się bliżej gardła, szybko przegryzła tchawicę. Zeszłam z jelenia, stając naprzeciw towarzyszki, po chwili dobiegł do nas Cloud.
-Prawie go miałem - rzucił z lekkim wyrzutem, ale uśmiechnął się przyjaźnie.
Przeciągnęliśmy kozła kawałek dalej, po czym zabraliśmy się do jedzenia. Najwyraźniej żadne z nas nie było za specjalnie głodne, bo wkrótce napchani patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Nie lubię ciszy, dlatego postanowiłam ją przerwać.
-Więc... - zaczęłam - Skąd jesteście?
Trzeba wybadać towarzystwo. Ciekawe, czy będą skorzy do zwierzeń...
-Weź nie strasz - szepnęłam, po czym odwróciłam łeb z powrotem w stronę alfy oraz zwierzyny. W samą porę żeby zobaczyć, że zgodnie z moimi przewidywaniami rogacz ucieka w naszym kierunku. Przyjęłam pozycję i skoczyłam równocześnie z Sode, a siła, z jaką wpadłyśmy na zdobycz powaliła samca na bok. Jako że druga wilczyca znajdowała się bliżej gardła, szybko przegryzła tchawicę. Zeszłam z jelenia, stając naprzeciw towarzyszki, po chwili dobiegł do nas Cloud.
-Prawie go miałem - rzucił z lekkim wyrzutem, ale uśmiechnął się przyjaźnie.
Przeciągnęliśmy kozła kawałek dalej, po czym zabraliśmy się do jedzenia. Najwyraźniej żadne z nas nie było za specjalnie głodne, bo wkrótce napchani patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Nie lubię ciszy, dlatego postanowiłam ją przerwać.
-Więc... - zaczęłam - Skąd jesteście?
Trzeba wybadać towarzystwo. Ciekawe, czy będą skorzy do zwierzeń...
***
(Od Sode No Shirayuki)
Nie zamierzałam odpowiadać na to pytanie. Po co, skoro i tak nawet nie byłam pewna czy tu zostanę? Lubiłam te wolność związaną z byciem niezależną, samotną wilczycą. Na szczęście nawet nie musiałam zaczynać rozmowy, ponieważ Cloud zrobił to za mnie. Zaczął opowieść o tym jak została mu powierzona Kraina Paraiso, a Livia słuchała co jakiś czas kiwając głową. Położyłam się na grzbiecie i spoglądałam w niebo. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos.
- Hej Sode, pokazują coś ciekawego? - zaśmiał się Cloud. Spojrzałam na niego, nic nie rozumiejąc.
- Ma na myśli niebo. - wyjaśniła szorstko Livia. Zmierzyłam ją wzrokiem i przewróciłam się na brzuch.
- Kilka razy do ciebie mówiłem, ale nie reagowałaś. - uśmiechnął się basior, ignorując moje i Livii humory.
- A o co konkretnie mówiłeś? - spytałam niepewna czy chce znać odpowiedź.
- Pytałem czy zdradzisz nam coś o sobie. - odparł wesoło. Spięłam się na jego słowa.
- Wybaczcie, ale nie mam ochoty na zwierzenia. - powiedziałam chłodno.
- Hej Sode, pokazują coś ciekawego? - zaśmiał się Cloud. Spojrzałam na niego, nic nie rozumiejąc.
- Ma na myśli niebo. - wyjaśniła szorstko Livia. Zmierzyłam ją wzrokiem i przewróciłam się na brzuch.
- Kilka razy do ciebie mówiłem, ale nie reagowałaś. - uśmiechnął się basior, ignorując moje i Livii humory.
- A o co konkretnie mówiłeś? - spytałam niepewna czy chce znać odpowiedź.
- Pytałem czy zdradzisz nam coś o sobie. - odparł wesoło. Spięłam się na jego słowa.
- Wybaczcie, ale nie mam ochoty na zwierzenia. - powiedziałam chłodno.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz